Pobiegłam w marzeniach dalej niż pozwalała mi na to siła. Charlie Delta Charlie pozostaje pomysłem zawieszonym. Nie bez przyczyny w końcu pojawił się tutaj - w miejscu zagubionych fragmentów. Druga część oczywiście uśmiecha się do mnie w wordzie, ale wątpę, by na dzień dzisiejszy mogła tu zawisnąć. Liczę, że nadejdzie dzień, kiedy pomysł ten dojrzeje i go dokończę. Zapewniam więc gorliwie, że dwójka i trójka zostaną kiedyś opublikowane. Ale nie teraz ani pewnie nie za miesiąc. Bardzo nie lubię zawodzić samej siebie, ale chyba tak to już bywa w moim życiu. Dla tych którzy czekali - bardzo przepraszam, dla tych którzy byli znudzeni - przybywam z nowością.
Choć to nie taka nowość. Opowiadanie o studentce - Michalinie, czyli pierwsza historia, której akcja toczy się w Polsce - w Toruniu. Jednakże sprzątając dzisiaj pokój zrozumiałam, że nigdy nie dojdzie do kontynuacji. Pomyślałam więc, że skoro decyzja została już podjęta to najwyższa pora by dodać ją tutaj - mojej skrabincy umarłych pomysłów. Fabuła jest banalna, właściwie podobna do większości innych moich opowiadań. Niespełnione miłości, wyjazdy i rozpacz. Zdaję sobie sprawę, że to co znajduje się poniżej niewiele Wam powie, ale taka to już rola prologów. Pierwszy rozdział miał być pierwszym dniem rozpoczęcia studiów głównej bohaterki. Uznałam jednak, że to opowiadanie nie różniłoby się (oprócz miejsca) od moich innych historii, więc nie ma sensu dalej tego kontynuować. Sama chyba mam już dość takich rozwiązań, więc pozostaje mi liczyć, że którgoś pięknego dnia w mym umyśle narodzi się niesłychanie oryginalna fabuła. Póki co pozostawiam Was z tym oto krótkim fragmentem.
//
Zobaczyła go siedzącego na schodach przed klatką. Wyglądał na załamanego i zarazem zadowolonego, że to co najtrudniejsze ma już za sobą. Niewiele myśląc, podeszła i usiadła obok. Dłuższy czas milczeli, wsłuchując się w hałas ulicy.
- Powiedziałeś jej? - zapytała, nie mogąc znieść jego przepełnionego bólem wyrazu twarzy. Zawsze dziwiła się wszystkim tym dziewczynom, które w stosunku do niego były zwyczajnie obojętne. Ona nie mogła. Mikołaj Bielecki posiadał wszystko to, o czym dziewczyna w jej wieku mogła marzyć, a jednak mimo to nie miał szczęścia w miłości. Chłopak pokiwał głową, potwierdzając jej obawy.
- Najwyraźniej nie była tą jedyną. Masz czas.
Szatyn prychnął głośno, wykręcając się w jej stronę. W jego oczach dostrzegła gniew i niewielką ilość dezaprobaty.
- Jak ty nic nie rozumiesz! - wybuchnął - być może w twoim wieku czeka się na tego jedynego, ale tu nie o to chodzi! Idź gdzieś indziej ze swoim naiwnym myśleniem - mruknął jeszcze, wprawiając ją w nie lada osłupienie. Nie do końca rozumiejąc jego nagły wybuch złości, próbowała wytłumaczyć mu swój zawiły tok rozumowania, jednak zdało się to na nic. Ciągle mówił coś pod nosem, od czasu do czasu miotając jakimiś przekleństwami. Na moment skuliła się w sobie, słabo odpierając jego coraz bardziej natarczywe ataki.