2015/03/04

one step closer / 06

Pobiegłam w marzeniach dalej niż pozwalała mi na to siła. Charlie Delta Charlie pozostaje pomysłem zawieszonym. Nie bez przyczyny w końcu pojawił się tutaj - w miejscu zagubionych fragmentów. Druga część oczywiście uśmiecha się do mnie w wordzie, ale wątpę, by na dzień dzisiejszy mogła tu zawisnąć. Liczę, że nadejdzie dzień, kiedy pomysł ten dojrzeje i go dokończę. Zapewniam więc gorliwie, że dwójka i trójka zostaną kiedyś opublikowane. Ale nie teraz ani pewnie nie za miesiąc. Bardzo nie lubię zawodzić samej siebie, ale chyba tak to już bywa w moim życiu. Dla tych którzy czekali - bardzo przepraszam, dla tych którzy byli znudzeni - przybywam z nowością.

Choć to nie taka nowość. Opowiadanie o studentce - Michalinie, czyli pierwsza historia, której akcja toczy się w Polsce - w Toruniu. Jednakże sprzątając dzisiaj pokój zrozumiałam, że nigdy nie dojdzie do kontynuacji. Pomyślałam więc, że skoro decyzja została już podjęta to najwyższa pora by dodać ją tutaj - mojej skrabincy umarłych pomysłów. Fabuła jest banalna, właściwie podobna do większości innych moich opowiadań. Niespełnione miłości, wyjazdy i rozpacz. Zdaję sobie sprawę, że to co znajduje się poniżej niewiele Wam powie, ale taka to już rola prologów. Pierwszy rozdział miał być pierwszym dniem rozpoczęcia studiów głównej bohaterki. Uznałam jednak, że to opowiadanie nie różniłoby się (oprócz miejsca) od moich innych historii, więc nie ma sensu dalej tego kontynuować. Sama chyba mam już dość takich rozwiązań, więc pozostaje mi liczyć, że którgoś pięknego dnia w mym umyśle narodzi się niesłychanie oryginalna fabuła. Póki co pozostawiam Was z tym oto krótkim fragmentem. 

//


Zobaczyła go siedzącego na schodach przed klatką. Wyglądał na załamanego i zarazem zadowolonego, że to co najtrudniejsze ma już za sobą. Niewiele myśląc, podeszła i usiadła obok. Dłuższy czas milczeli, wsłuchując się w hałas ulicy. 
    - Powiedziałeś jej? - zapytała, nie mogąc znieść jego przepełnionego bólem wyrazu twarzy. Zawsze dziwiła się wszystkim tym dziewczynom, które w stosunku do niego były zwyczajnie obojętne. Ona nie mogła. Mikołaj Bielecki posiadał wszystko to, o czym dziewczyna w jej wieku mogła marzyć, a jednak mimo to nie miał szczęścia w miłości. Chłopak pokiwał głową, potwierdzając jej obawy. 
    - Najwyraźniej nie była tą jedyną. Masz czas. 
Szatyn prychnął głośno, wykręcając się w jej stronę. W jego oczach dostrzegła gniew i niewielką ilość dezaprobaty. 
- Jak ty nic nie rozumiesz! - wybuchnął - być może w twoim wieku czeka się na tego jedynego, ale tu nie o to chodzi! Idź gdzieś indziej ze swoim naiwnym myśleniem - mruknął jeszcze, wprawiając ją w nie lada osłupienie. Nie do końca rozumiejąc jego nagły wybuch złości, próbowała wytłumaczyć mu swój zawiły tok rozumowania, jednak zdało się to na nic. Ciągle mówił coś pod nosem, od czasu do czasu miotając jakimiś przekleństwami. Na moment skuliła się w sobie, słabo odpierając jego coraz bardziej natarczywe ataki. 

- Oczywiście, bo w liceum wszystko jest dużo bardziej poważne! - powiedziała w końcu ze złością, wstając z nagrzanej posadzki. Miała go dość; to ona zawsze stała przy nim, gdy przechodził trudny okres; to ona była tą, która go pocieszała, gdy akurat jedna z jego wielkich miłości postanawiała go porzuć; to ona pomagała pozbierać mu się po porażkach, a on jedyne co potrafił to wylewanie na nią kubła pomyj. Nie tak powinna wyglądać przyjaźń - myślała rozżalona, starając się ukryć wypełnione łzami oczy. Z łamiącym się sercem, spojrzała na niego ostatni raz, zdając sobie sprawę, jak bardzo dramatycznie musi teraz wyglądać. Zakochana bez pamięci i do tego jeszcze niezauważana. 
- Nie jestem tu kukłą od wyżywania się - dodała jeszcze dobitnie, ignorując jego przepełnione frustracją słowa. Gdy odchodziła usłyszała jeszcze, że mówił coś o obrażaniu się i niesprawiedliwości kobiet. Koniec końców nie powiedziała mu o przeprowadzce i nieszczęściu, jakie ją spotkało z dnia na dzień. Cierpliwie czekała na jego przyjazd; na moment, w którym mu się zwierzy i wyleje wszystkie łzy smutku. On jednak zajęty był Ingą i swoją wielką miłością do niej. Ze złamanym, po raz kolejny zresztą, sercem przyjęła taki obrót sprawy, licząc, że zdąży go jeszcze o tym poinformować, ale tak się nie stało. Wyjeżdżała a on o tym nie wiedział. Właściwie nie wiedział o wielu rzeczach, na przykład o tym, że jest w nim beznadziejnie zakochana, ale wypadałoby, żeby poznał datę jej przeprowadzki. W końcu wyprowadzała się niemal dwieście kilometrów dalej. Była rozgoryczona, a on po prostu przejmował się swoim kolejnym, wakacyjnym zawodem miłosnym. Zawsze była gdzieś z boku; zapomniana na dwa, góra trzy miesiące, ale teraz przeszedł samego siebie. Musiała o nim zapomnieć, tak jak on to robił z nią. Dotarła w końcu do mieszkania, spakowała do kartonów resztę swoich rzeczy, a potem rozpłakała się nad jedną z paczek. Lubiła to mieszkanie; tą małą mieścinę zresztą też, a więc dlaczego musiała opuszczać to miejsce? Przecież ojciec mógł pracować w Gdańsku i raz w tygodniu wracać do nich, tak jak to czynił dotychczas, a więc po co ta cała przeprowadzka? Po co zamieszanie, chaos i zmiany? Czy było im aż tak źle? Nela spojrzała na nią z dezaprobatą, podając chusteczkę. Nawet jej młodsza siostra potrafiła sobie z tym poradzić lepiej niż ona. Kolejnego dnia rano wsiadła do samochodu, zatrzaskując głośno drzwi. Wiedziała, że będzie tęsknić za Ulką, za jej wyszukanymi żartami, śmiesznymi, małymi warkoczykami i pomocą w trudnych chwilach. Pozostawał też Mikołaj, do którego wciąż żywiła urazę za poprzedni wieczór. Już na zawsze miał pozostać dla niej największym przegranym jej życia. Postanowiła, że już nigdy nie odbierze od niego telefonu, nie odezwie się, ani nie wyśle kartki. Skończyła z nim, bowiem on wydawał się setki razy kończyć z nią. Westchnęła głośno, pozwalając sobie na jedną niewielką łzę. Miłość, dodatkowo jeszcze nieodwzajemniona, w wieku szesnastu lat, zawsze bywała trudna. 

    Mikołaj przyszedł pod jej blok w dwa dni po incydencie na schodach. Deszcz lał jak z cebra, jednak to nie przeszkodziło mu wyczekiwać przy drzwiach przed blokiem. Dzwonił domofonem osiem razy, ale ciągła cisza nie zrażała go przed dalszym staniem w kałużach wody, cierpliwie oczekując na usłyszeniu głosu Miśki. Dopiero Ulka, widząc go przez okno kuchni, wyszła naprzeciw, patrząc jak z miną zbitego psa, ponownie wbija numer mieszkania dziewczyny. 
    - Nie ma Michaliny - odparła poważnym tonem, z lubością przyglądając się jego całkowicie mokrej twarzy. 
     - Jak to? Wyjechała dzień przed rozpoczęciem roku szkolnego? - zapytał zaskoczony, przypatrując się niewzruszonej postaci Uli. 
     - Wyprowadziła się do Gdańska. Na zawsze - dorzuciła jeszcze dramatycznym tonem, ostentacyjnie przekładając z ręki do ręki fioletową parasolkę. 
Mikołaj, zszokowany odpowiedzią dziewczyny, zaśmiał się głośno, machając przy tym komicznie rękoma. 
     - Serio, Ulka, żart pierwsza klasa. Gdzie jest Miśka? Wiem, że jest zła, ale to nie pierwszy raz. 
     - Serio, Miki, wyprowadziła się. Inna sprawa, że ci nie powiedziała, bo oglądałeś się za tą dupą... jak jej tam było, Inga? - podrapała się po skroni w sztucznym geście zastanowienia. Nigdy nie lubiła Bieleckiego. Ten chłopak miał w sobie coś irytującego, co zawsze ją odpychało - Miśka nie jest pacynką na pocieszenie. Traktowałeś ją właśnie tak i zasłużyłeś na to. Koniec wyzyskiwania. I nie, nie mogę dać ci jej nowego numeru, to taki jakby koniec, wiesz - dodała jeszcze zjadliwym tonem, nie ukrywając uśmiechu zadowolenia. Wykręcając się, zdążyła zauważyć jego zbolałą minę i wypisane na twarzy nieszczęście. Nikt nie mógł zranić Miśki, tym bardziej nie Mikołaj Bielecki. 

12 komentarzy:

  1. Szkoda, że nie wyszło z ''Charlie Delta Charlie'', bo część I bardzo mi się spodobała. I mam nadzieję, że jednak za ileś tam miesięcy wstawisz tutaj kontynuację.
    Odnośnie tego prologu - jak zwykle świetny tekst. Właściwie to nie czytałam opowiadania Twojego autorstwa, które by mi się nie spodobało.
    I wreszcie możemy przeczytać opowiadanie, którego akcja ma miejsce w Polsce.
    Szkoda, że Miśka wyjechała, ale może da to Mikołajowi do myślenia. Nie zachowywał się w stosunku do niej jak przyjaciel, więc teraz trochę pocierpi. Ciekawe, czy jeszcze zobaczy się z Miśką. Liczę na to, że tak.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. założenie było takie, że spotkają się ponownie po 3 latach w Toruniu z tym, że Mikołaj ma dziewczynę xd prawdopodobnie po withnobody wystartuję z czymś polskim, więc może nic straconego :)
      Dziękuję za komentarz a Delta Charlie pewnie kiedyś się pojawi :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. To dobrze. Zawsze miło jest poczytać opowieść, która dzieje się w Polsce.

      Usuń
  2. Troche szkoda, ze na razie nie kontynuujesz Delty, poniewaz zdążyła mnie niesamowicie wciągnąć i wywołać wiele sprzecznych emocji. Ale uwazam, ze nie ma nic gorszego niz pisanie na siłe, szczegolnie trudnych opowiadan, wiec mysle,ze dobrze,iż na razie odpuściłas. Bede cierpliwie czekac na kontynuacje.
    W tym opowiadaniu dramat niby mniejszy, ale i tak mysle, ze dla bohaterow dosc spory. Mysle, ze miska zareagowała zbyt emocjonalnie. Nawet jesli kochała sie długo i nieszczęśliwie w swoim przyjacielu, nie pownna była tak w ogole nic nie mowić. Z drugiej strony gdy przeczytałam, ze potrafił sie do niej nie odzywać przez dwa trzy miesiące, zaxzelam wątpić,czy to naprawde było przyjazn. Mam wrażenie, ze misiek wykorzystywał ja jako słuchacza wtedy, kiedy była my potrzebna i chyba nie zdawał sobie sprawy,ze nie tylko o to tu chodzi. Mysle, ze jego bol jest autentyczny, tylko troche za późno sie zreflektował,mimo wszystko. Ale i tak uwazam, ze jakies tam słowo od Miski powinien usłyszeć. No coz, jestem ciekawa, jak to dalej pociahniesz, szczegolnie ze zaczelas w pewnym sensie od zakończenia xD no o wielki plus za polskie realia. Zapraszam na zapiski-condawiramurs

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz co, odnoszę czasami wrażenie, że wszystkie moje historie są takie same, każdą kolejną próbuję jakoś zmieniać, ale czy wychodzi, to już inna kwestia. Dlatego rozumiem Twoją decyzję. Ale ani to, że lubimy coś pisać wcale nie jest złe, ale też to, że chcielibyśmy się jakoś rozwijać - też nie. Chyba ważne jest to, żeby czuć się dobrze z tym, co wychodzi spod naszych palców ;) Przynajmniej ja tak myślę ;D
    Nie będę się specjalnie rozpisywać o tym prologu, bo chyba wszystko o tym tekście napisałaś sama wyżej ;) Niemniej jednak trochę żałuję, że nie będziesz kontynuować tej historii z jednego powodu - bardzo jestem ciekawa, jak wygląda Toruń Twoimi oczami. Mnie podobał się bardzo, nawet myślałam, żeby pojechać tam jeszcze raz, kiedy już będzie w miarę ciepło (zresztą miałoby mi się to przydać do mojego opowiadania XD), ale ja jestem tylko turystką, która kręci się w okolicach Starówki i ma lęk wysokości przechodząc przez most na Wiśle (jejku, ona jest taaaaaaaka szeroka) :P Mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję zobaczyć to miasto trochę innym okiem. Takim trochę jak ja widzę Poznań ;P Także uśmiecham się do Ciebie ;>
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój komntarz trochę mnie pocieszył, bo właściwie - moim okiem - Twoje opowiadania nie są ani odrobinę podobne :D
      Co do Torunia to właściwie na dzień dzisiejszy zostały mi tu 4 miesiące, więc chyba muszę się pośpieszyć z pisaniem XD ale faktycznie, sama chciałam się sprawdzić, jak będę podchodzić do miasta, które znam a nie tylko kojarzę z filmów. W sumie jakoś narobiłaś mi na to ochoty :D
      Dziękuję i pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. Widocznie punkt widzenia zależy od punku siedzenia :D
      A mogę wiedzieć, co planujesz później? Wywracasz życie do góry nogami po obronie? ;>

      Usuń
    3. planuję rok przerwy wprawdzie w celu bardziej edukacyjnym niż odpoczynkowym ale chyba za wcześnie żeby o tym pisać :) trochę boję się, że te moje plany szlag trafi i siedze cicho xd ale potem wracam na magisterkę i jeżeli łaskawie mnie przyjmią to chcę iść do Poznania :D

      Usuń
  4. Ojej, tak trochę mam złamane serduszko… Bo jednak bardzo liczyłam na to, że już niedługo będę mogła poczytać o uroczym Lou. Ale z drugiej strony dobrze Cię rozumiem i dlatego nie będę rozpaczać, tylko cierpliwie poczekam, bo jednak mam nadzieję, że w przyszłości (nawet jeśli tej dość odległej xd) Delta będzie kontynuowana :D
    Ostatnio prześladują mnie imiona na „em”, serio. I w świecie realnym, i w tym blogspotowym xd I trach, tutaj mamy Michalinę i Mikołaja. Michalinkę od razu polubiłam. Bo ona taka trochę biedna sierotka. Zakochała się w takim człeczku, co to sam siebie nie ogarnia i jak zawsze szuka szczęścia po kątach i nie widzi, że na samym środku salonu stoi TA osoba. W sumie już po tym krótkim fragmencie odnajduję w niej cząstkę siebie… Chociaż mam wrażenie, że będąc na jej miejscu, pewnie wysłuchałabym cierpliwie takiego Mikołajka i za nic w świecie bym się nie postawiła (może obrazić bym się trochę obraziła, ale nie dałabym mu tego poznać w taki sposób, to raczej byłaby wojna na ironiczne uwagi albo coś w tym stylu, zresztą sama nie wiem :P). No i lubię Michalinę, bo Miki nazwał ją Miśką, a to pseudo mojej koleżanki i od razu skojarzyło mi się to pozytywnie (to trochę żałosne sugerować się w ocenie bohaterów ich imionami, ale skoro to sam początek, to uznam, że nie wygląda to aż tak żałośnie, jak gdybym napisała to po którymś z kolei rozdziale). I jest jeszcze Mikołaj, Miki, Mikuś. To imię też mi się tak dobrze kojarzy… <3 I nie zepsuje tego fakt, że od miesiąca męczę się z Mikołajkiem i pisaniem streszczeń z jego jakże szalonych przygód (taka dygresja, musiałam się gdzieś wyżalić, a że tutaj mamy Mikołaja, to jakoś mi się to połączyło w głowie ;D). Ten Mikołaj jest trochę ślepcem, ale to się da naprawić. Dobry okulista aka porządny zimny prysznic (czyli właśnie taki nagły wyjazd Miśki) i hop, może coś tam z tą Michalinką w przyszłości wymłócą. I Toruń powiadasz? Zapowiada się fajnie, więc trzymam kciuki za to, żeby kiedyś było nam dane poczytać dalej tę historię.
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Mosane i coś polskiego? NAPRAWDĘ?! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! Jestem wniebowzięta, zwłaszcza, że ten krótki przedsmak mnie się bardzo spodobał, łoj tak :D Dlatego wyczekuję dalej z wielką...ciekawością i chociaż do startu polskiego opowiadania jeszcze kawał czasu to ja już jaram się jak pochodnia :D Cóż mogę powiedzieć? Tutaj Mikołaj zachował się jak rasowa szmata, wyzyskując Michaline jako wsparcie na moment po przegranej miłości. Dziewczyna bardzo dobrze zrobiła, o. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Można złapać Cię na jakimś gmailu albo gg?

    OdpowiedzUsuń