Nadeszła naprawdę wiekopomna chwila, bowiem zawsze mi się wydawało, że wydam ten prolog pod nieco inną postacią (choć wydam to za duże słowo, być może lepsze byłoby opublikuję). To był i prawdopodobnie nadal jest, najważniejszy projekt w mojej pisarskiej karierze (bardzo ładne słowo swoją drogą), z którego jestem po prostu dumna. Cała fabuła została przemyślana i znalazła uznanie u innych, ale najwyraźniej ja nie jestem gotowa na taki krok. Czasami odnoszę wrażenie, że ta historia nie jest stracona i nadejdzie moment w moim życiu, kiedy zasiądę przez komputerem i napiszę ją w taki sposób, w jaki zawsze chciałam napisać powieść. Jednak ten dzień, póki co, nie nadszedł, a ja chcę się podzielić ze światem tym dwuletnim prologiem.
Jest to prolog, który wprowadza nas do świata seryjnego mordercy, który zabijał przede wszystkim z miłości i tęsknoty za tą jedyną kobietą, czyli tematyka pasująca do mnie i moich literackich zainteresowań. Nie jest już chyba tajemnicą (albo jest?), że moja praca licencjacka dotyczyła typów morderców i ich motywów postępowania (uwzględniające silnie wpływy kobiece), dlatego też powracam nieustanie myślami do tego projektu. Nie wiem, czy jest tu osoba, która zna twórczość Grangé, jednakże chciałabym zaznaczyć, że moja mroczna twórczość (a nie jest jej zbyt wiele) inspirowana jest przede wszystkim jego powieściami. I jak łatwo się domyślić, mój licencjat z literatury dotyczył jednej z jego książek (gorąco polecam Czarną linię tak na marginesie).
W temacie tego fragmentu (fragmenciku raczej) to chyba tyle. Gdyby pojawiły się jakiekolwiek pytania, wątpliwości czy cokolwiek innego, jestem do Waszej dyspozycji.