Od
strony technicznej - będzie to
opowiadanie trzyczęściowe. Początkowo chciałam, by pojawiały się one w odstępach cotygodniowych, jednak zważywszy na okoliczności sądzę, że przerwa będzie ruchoma. Myślę, że jest to z korzyścią dla osób czytających jak i mnie samej. Nadal pracuję nad zakończeniem dwójki i stworzeniem trójki.
Tytuł nawiązuje do kodu policyjnego we Francji - DELTA CHARLIE DELTA (décédé - zgon) używanego podczas zgonu na miejscu wezwania. Niestety nie mam pojęcia, czy ten sam obowiązuje w Polsce. Główną inspiracjami są filmy Les Chansons d'Amour oraz La Belle Personne, które to swoją drogą polecam miłośnikom smutnego kina oraz fontanna cosmopolis w Toruniu.
Tytuł nawiązuje do kodu policyjnego we Francji - DELTA CHARLIE DELTA (décédé - zgon) używanego podczas zgonu na miejscu wezwania. Niestety nie mam pojęcia, czy ten sam obowiązuje w Polsce. Główną inspiracjami są filmy Les Chansons d'Amour oraz La Belle Personne, które to swoją drogą polecam miłośnikom smutnego kina oraz fontanna cosmopolis w Toruniu.
Trudno
mi napisać cokolwiek. Ostatnio jestem emocjonalnie zniszczona i prawdopodobnie
dzięki temu miałam niebywałą szansę napisać tą właśnie historię. Pomysł
narodził się już w czerwcu, kiedy siedziałam przy fontannie w nocy a reszta dopełniła się listopadowego południa, kiedy to postanowiłam bliżej poznać Louisa
Garrela. Tamtego pięknego dnia obejrzałam dwa skrajnie
przejmujące filmy (patrz pierwszy akapit) i postanowiłam stworzyć coś nazbyt emocjonalnego, przepełnionego nadzieją i smutną prawdą o życiu.
No cóż, słaba zachęta, aczkolwiek to cała ja - dramaty, łzy i smutek w każdym przejawie artyzmu są moim chlebem powszednim. Jest to dla mnie ta część mojej twórczości, która odgrywa niesłychanie ważną rolę w moim pisarskim dojrzewaniu.
Dziękuję za każdy przejaw zainteresowania. W razie pytań doskonale wiecie, gdzie mnie szukać :)
Mathias tego ciepłego, czerwcowego dnia irytował go wyjątkowo mocno. Snuł się po pokoju, mrucząc pod nosem regułki na jutrzejszy egzamin, od czasu do czasu dorzucając kilka komentarzy dotyczących beznadziejności życia i teorii rewitalizacji miast. I choć przez cały ten czas starał się go wspierać, tak w pewnym momencie frustracja, którą gromadził od przeszło tygodnia, wydarła się z niego pod postacią krzyku i złowrogiego spojrzenia. Louis wstał niespodziewanie od biurka, przy którym spędzał zdecydowanie większość swojego czasu, rzucając w kolegę kilkoma papierowymi kulkami.
- Zamknąłbyś się na dwie pieprzone minuty! - powiedział zdenerwowanym tonem, przechodząc do kuchni, gdzie czekała na niego butelka schłodzonej wody. Dzień był upalny; ledwie wytrzymywał w tym małym mieszkanku na rogu ulicy Faubourg i Léon Dierx, nie wspominając o Mathiasie, który przeżywał egzaminową gorączkę. Jakby już na samo wspomnienie o nim w myślach, chłopak pojawił się w progu pomieszczenia ze skruszoną miną, odkładając na lodówkę trzymane w dłoniach notatki.
- Pójdziemy dziś na piwo? Słyszałem, że koło nowej fontanny mają jakiś nowy pub.
Brunet mruknął coś niewyraźnie, przymykając na krótką chwilę oczy. Nie zabij go, tylko go nie zabij - powtarzał jak mantrę, omijając spojrzeniem bladą twarz kolegi.
No cóż, słaba zachęta, aczkolwiek to cała ja - dramaty, łzy i smutek w każdym przejawie artyzmu są moim chlebem powszednim. Jest to dla mnie ta część mojej twórczości, która odgrywa niesłychanie ważną rolę w moim pisarskim dojrzewaniu.
Dziękuję za każdy przejaw zainteresowania. W razie pytań doskonale wiecie, gdzie mnie szukać :)
Delta Charlie Delta
CZĘŚĆ I
SPOTKANIE
Ce cœur qui bat, pour qui, pourquoi
Qui bat trop fort, trop fort*
Mathias tego ciepłego, czerwcowego dnia irytował go wyjątkowo mocno. Snuł się po pokoju, mrucząc pod nosem regułki na jutrzejszy egzamin, od czasu do czasu dorzucając kilka komentarzy dotyczących beznadziejności życia i teorii rewitalizacji miast. I choć przez cały ten czas starał się go wspierać, tak w pewnym momencie frustracja, którą gromadził od przeszło tygodnia, wydarła się z niego pod postacią krzyku i złowrogiego spojrzenia. Louis wstał niespodziewanie od biurka, przy którym spędzał zdecydowanie większość swojego czasu, rzucając w kolegę kilkoma papierowymi kulkami.
- Zamknąłbyś się na dwie pieprzone minuty! - powiedział zdenerwowanym tonem, przechodząc do kuchni, gdzie czekała na niego butelka schłodzonej wody. Dzień był upalny; ledwie wytrzymywał w tym małym mieszkanku na rogu ulicy Faubourg i Léon Dierx, nie wspominając o Mathiasie, który przeżywał egzaminową gorączkę. Jakby już na samo wspomnienie o nim w myślach, chłopak pojawił się w progu pomieszczenia ze skruszoną miną, odkładając na lodówkę trzymane w dłoniach notatki.
- Pójdziemy dziś na piwo? Słyszałem, że koło nowej fontanny mają jakiś nowy pub.
Brunet mruknął coś niewyraźnie, przymykając na krótką chwilę oczy. Nie zabij go, tylko go nie zabij - powtarzał jak mantrę, omijając spojrzeniem bladą twarz kolegi.